Przemierzyć Afrykę na rowerze, tak daleko jak się da, na ile starczy sił, pieniędzy i zdrowia... Tego niezwykłego zadania podjął się autor tej książki, Jacek Herman-Iżycki. W ciągu jedenastu miesięcy pokonał ponad 10 000 km rowerem, przemierzając piaski Sahary oraz sawanny i lasy równikowe Afryki, zdany jedynie na własne siły i życzliwość spotykanych na trasie osób. Książka Rowerem przez Saharę i jeszcze dalej..." jest kroniką tej podróży. Obok notatek robionych w jej trakcie wzbogacają książkę niezwykłe zdjęcia, wykonane przez autora, będące z kolei fotograficzną kroniką tej fascynującej wyprawy. Wraz z autorem, przemierzamy oczami wyobraźni afrykański kontynent sprzed 35 lat... szlaki wiodące przez Saharę, błotniste drogi afrykańskiego interioru, przeprawiamy się pirogami przez rzeki, "łapiemy stopa gdzieś daleko od ludzkich siedzib, gdy rower odmawia dalszej jazdy. Na swojej trasie autor spotyka niezwykłych ludzi pustyni, mieszkańców wiosek zanurzonych w tropikalnym lesie, czasem biednych, ale na swój sposób, szczęśliwych. Spotyka innych globtroterów, ale także wiele niezwykłych osób, które przyjechały do Afryki, aby swoją pracą i poświęceniem nieść pomoc materialną i społeczną jej mieszkańcom. Byli to misjonarze, nauczyciele, lekarze, inżynierowie i naukowcy. Wielu z nich było z Polski, a dzięki ich bezinteresownej pomocy w Nigerii, Kamerunie i Ugandzie podróż rowerem przez Afrykę trwała tak długo i zakończyła się szczęśliwie. Barwnie i ze szczegółami opisuje autor swoje przygotowania do tej podróży, zabiegi o pozyskanie niezbędnych wiz, zdobycie funduszy i przygotowanie ekwipunku na długą i ciężką wyprawę. Dla współczesnego czytelnika może to być lekcja historii, choć nieodległej, ale pokazującej, jak na przestrzeni kilkudziesięciu lat zmieniły się warunki polityczne i ekonomiczne oraz możliwości podróżowania. Lektura jej na pewno dla wielu z nas będzie sentymentalna, przypominająca nie tylko młodzieńcze marzenia o egzotycznych podróżach, ale także paradoksy czasów PRL-u, które należało pokonać, by zakosztować wolności podróżowania i poznawania świata. Zmieniła się również Afryka. Dziś z powodu konfliktów religijnych i politycznych w wielu regionach, które odwiedził autor, taka podróż byłaby niebezpieczna lub wręcz niemożliwa. Człowiek z piasku, tak za wyczyn przejechania samotnie rowerem prze Saharę autor został nazwany w artykule zamieszczonym w 1981 roku w piśmie Holenderskiego Związku Prawdziwych Cyklistów. Podróż ta niewątpliwie powinna znaleźć się w historii polskiego podróżnictwa z czasów PRL-u.