Prezentowany Czytelnikowi album w całości poświęcony został artystycznym wizerunkom ciała kobiecego, choć autorka w żaden sposób nie podziela opinii, że ciało męskie jest mniej atrakcyjne bądź mniej godne zainteresowania. Analiza tak okrojonego tematu stworzyła doskonałą możliwość spojrzenia na akt kobiecy wieloaspektowo, poprzez umiejscowienie go w kontekście nie tylko historycznym, ale i światopoglądowym, czy wręcz socjologicznym. Tak widziany akt okazał się interesującym wprowadzeniem do dyskusji na temat roli kobiety w społeczeństwie na przestrzeni wieków, sposobem ukazania zarówno jej zdegradowanej pozycji, jak i powolnego marszu ku emancypacji. Zjawiskiem wręcz fascynującym jest uwikłanie polskiego artysty pomiędzy eksponowaniem ciała kobiecego jako "towaru", a autentyczną jego admiracją jako symbolu doskonałości rozumianej w duchu greckim. W XIX wieku akt stanowił odzwierciedlenie męskich potrzeb erotycznych, w artystyczny sposób kamuflowanych przez malarzy. Swoista jego poetyzacja, która nastąpiła na przełomie XIX i XX wieku, korespondowała z tendencją, by malować tak, żeby się podobało, ale i nie budziło zgorszenia. Dziś przesłanie to wydaje się tanią hipokryzją; kiedyś nazywano je artyzmem. Z kolei uznanie ciała kobiecego na początku XX wieku z jednej strony za dekoracyjną wprawdzie, ale tylko plamę barwną, a z drugiej za pole do popisu dla wszelkiego rodzaju deformacji, dało początek fali "oderotyzowania" aktu, nadania mu nowoczesnego wymiaru. Naznaczanie go znamionami starości, choroby, obumierania, zauważalne w okresie powojennym, stanowiło nowy, istotny rozdział w drodze ku "wyzwoleniu" kobiety, ale również aktu z jego erotycznego balastu.
Nieprzemijalna atrakcyjność aktu i nagości także dla artystów współczesnych zdradza fascynację tematem jako nośnikiem wypowiedzi o kondycji człowieka i społeczeństwa dnia dzisiejszego.Bogactwo i różnorodność aktów kobiecych w polskim malarstwie może być dla Czytelnika przyjemnym zaskoczeniem. Nie tylko obala pogląd o naszej narodowej "niemożności" w tym względzie, ale i potwierdza tezę o bezczasowej i uniwersalnej jakości, jaką akt ze ze sobą niesie.