W czasach masowej fotografii i internetu sens rysowania architektury, krajobrazu czy wnętrz nie jest oczywisty. Bronię rysunku, bronię szkicowania, choć przyznaję, że korzyści odnosi przede wszystkim sam rysujący. () To, co wydawało się znane, widziane wielokrotnie, rozpoznawalne lub nawet banalne, w procesie rysowania przekształca się, można rzec odsłania się, czy raczej jest odsłaniane. To tak, jak z myśleniem: gdy chcemy sprecyzować i wypowiedzieć myśl, to już nie jest to ta sama myśl. Rysuje się, aby zobaczyć, celem i środkiem
rysunku jest widzenie
Fragment Wstępu
Dzięki architekturze pasji i profesji Autora wyłania się w tej książce kraina, której próżno szukać na mapach. Granice państw i jednostek administracyjnych poszatkowały coś, co ma swoje niekwestionowane kontinuum w krajobrazie i budowlach właśnie. Dlatego Janusz Sepioł odwołał się nie do wiedzy, lecz do widzenia, aby tę ciągłość ujawnić i przywrócić.
Z recenzji Łukasza Galuska, architekta, zastępcy dyrektora ds. programowych w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie
Książka Janusza Sepioła należy do bardzo rzadkich wydawnictw, w których autor posługuje się jednocześnie tekstem i własnym rysunkiem. Użyte w tytule określenie szkice architektoniczne nie jest w tym wypadku metaforą. Praca stanowi swoiste itinerarium zapis wrażeń i refleksji z miejsc rozsianych pomiędzy dwiema artystycznymi metropoliami: Lwowem i Krakowem. Tytuły poszczególnych rozdziałów to w ogromnej większości nazwy miejscowości, ale równie dobrze mogłyby to być nazwiska postaci, których te teksty dotyczą. Niemal za każdym razem pojawia się jakaś biografia: projektanta, mecenasa, badacza. To opowieści o budowlach, miejscach i ludziach. Ich wybór nie podlega jakimś sztywnym kryteriom; motywem scalającym jest narracja o artystycznym oddziaływaniu środowiska lwowskiego (Wydziału Architektury Politechniki Lwowskiej) na obszar zachodniej Galicji w II połowie XIX i I połowie XX wieku. Książka jest galerią obiektów nieco mniej znanych, mniej spopularyzowanych, skupia się na architekturze drugiego rzutu bądź też architekturze mniejszych ośrodków, ukazując je na tle budownictwa w swej większości anonimowego: drewnianych kościołów, cerkwi, synagog, tworzących unikalny krajobraz kulturowy tej części Europy. Wydawnictwo w znacznej części dotyczy bezpośrednio kultury Krakowa. Na jego stronach pojawiają się działający tu, a potem migrujący do Lwowa architekci tacy jak Teodor Talowski, Jan Sas-Zubrzycki, Adolf Szyszko-Bohusz czy pochodzący z Lwowa, a działający w Krakowie i na Podhalu Zbigniew Kupiec, bądź też pochodzący z Krakowa a działający w Rzeszowie Mateusz Tekielski. Są także znani krakowscy historycy sztuki, jak profesorowie Edward Dutkiewicz czy Józef T. Frazik. W tym sensie można ją zaliczyć do cracovianów. Książka nie jest w żadnej mierze krajoznawczym przewodnikiem ani akademickim skryptem czy podręcznikiem. Zachowuje wartość niespiesznej, nieco erudycyjnej gawędy i stanowi zapis fascynacji różnorodnością architektonicznych form, szkół, nurtów i mód. W jakimś sensie uczy, jak patrzeć na architekturę, a z pewnością jest przykładem gasnącej tradycji odręcznego, wrażeniowego rysowania architektury i to w przeróżnych technikach: od akwareli po węgiel. Tworzy bardzo osobisty i zaskakująco nowatorski obraz architektonicznego dziedzictwa tej części Europy Środkowej.