Po godzinie 13.00 gen. Mond złożył krótki meldunek dowódcy GO Bielsko, znajdującemu się w Kętach gen. Borucie Spiechowiczowi informując, że (-) pozycja pszczyńska została przełamana przez masowe uderzenie czołgów. Wiadomość ta była o tyle bolesna dla dowódcy GO, ponieważ na kilka godzin przed niemieckim atakiem był pod Ćwiklicami, wizytował dywizję, przy okazji uspokajając atmosferę podenerwowania i niewielkiej paniki, spowodowanych spodziewanym atakiem czołgów. Dostrzegając zagrożenie natychmiast kazał rzucić spod Kęt w rejon Pszczyny oddziały 12 pp.
Gen. Mond lojalnie poinformował o przełamaniu frontu pod Pszczyną także swego północnego sąsiada gen. Jana Sadowskiego z G.O. Śląsk. Gen. Sadowski tak wspominał tę chwilę: O godz. 13.00, gdy przy dochodzącym do Mysłowic akompaniamencie dział spod Mikołowa i Tych siedziałem nad mapami raz jeszcze obliczając moje siły i możliwości wyciągnięcia czegoś w razie potrzeby, zostałem wezwany do telefonu. Mówił gen. Mond dowódca 6 DP skądś spod Pszczyny.
Jak sobie przypominam, to co powiedział brzmiało mniej więcej tak: nie licz na osłonę południowego skrzydła przeze mnie; moja dywizja przestała istnieć, jest rozjechana przez czołgi. Resztki zbieram w Oświęcimiu. Sam jadę do Oświęcimia. (-)
Znając ogólne położenie armii, zwłaszcza po przerwaniu frontu pod Pszczyną, gen. Szylling zwrócił się więc do Naczelnego Wodza o wyrażenie zgody na odwrót i to od razu 200 km na wschód, na linię Wisły i Sanu. Dla 5 Dywizji Pancernej oznaczało to duży sukces operacyjny. Marszałek Edward Rydz Śmigły nie kwapił się jednak z wydaniem zbyt pochopnego rozkazu w tej sprawie...